14
września 1939 roku tereny Ziemi Chełmińskiej weszły w skład powołanego Okręgu
Wojskowego Gdańsk-Prusy Zachodnie zarządzanego przez generała Fritza Waltera Heitza. Wałycz stał się odrębnym sołectwem należącym do gminy Wąbrzeźno-wieś i
podlegał komendanturze wojskowej kierowanej przez kapitana Lüdtke. Równocześnie
zajęto się tworzeniem administracji cywilnej, odpowiedzialnej za zarządzanie
szczeblem powiatowym, konfiskatę majątków ludności polskiej i usuwanie śladów
polskości. Zgodnie z dyrektywami Hitlera w dniu 26 października 1939 roku
zarząd wojskowy na tym terenie został zlikwidowany, a władzę przejęła
administracja cywilna. Pomorze Gdańskie, jako Okręg Rzeszy Gdańsk-Prusy
Zachodnie zostało wcielone do III Rzeszy, a nadzór nad nim jako Gauleiter
przejął Albert Forester. Okręg został podzielony na trzy rejencje: bydgoską,
gdańską i kwidzyńską, a opisywany obszar należał do tej ostatniej.[1]
Tuż po
zajęciu ziem, niemiecka administracja przystąpiła do likwidacji wszelkich
przejawów polskości. Na początku września rozwiązano wszystkie polskie
stowarzyszenia i organizacje, w tym również te religijne, a na przełomie
września i października przystąpiono do zniemczania nazw miejscowości i
usuwania polskich symboli narodowych. Polska nazwa miejscowości Wałycz została
przekwalifikowana na Wallitsch, ale w użyciu funkcjonowała jeszcze nazwa
Wallisch, spotykana chociażby w Księdze Zmarłych Parafii pw. Szymona i Judy
Tadeusza w Wąbrzeźnie z 1944 roku. Wszelkie funkcje społeczne pełnić mogły
jedynie osoby pochodzenia niemieckiego. Dotyczyło to również funkcji sołtysa.[2]
Podział okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie na rejencje |
Walka z
polską narodowością odbywała się również na płaszczyźnie religijnej. Kler we
wrześniu 1939 roku mocno zaangażowany był w wojnę obronną, co dodatkowo
rozwścieczyło hitlerowców. Podczas okupacji na zajętych terenach funkcjonowała
niemiecka organizacja paramilitarna złożona z mniejszości niemieckiej
zamieszkującej te tereny, nosząca nazwę „Selbstschutzu” (niem. Samoobrona). W
nocy z dnia 25 na 26 października 1939 roku organizacja ta przeprowadziła akcję
polegającą na masowych aresztowaniach księży na terytorium powiatu
wąbrzeskiego. Dodatkowo we wsiach zniszczono 149 przydrożnych krzyży i figurek
sakralnych.[3] W
Wałyczu zniszczeniu uległy krzyż upamiętniający istnienie kościoła wmiejscowości, sakralna figurka postawiona na skraju lasu z okazji szczęśliwegoprzeżycia epidemii cholery w XIX wieku oraz pomnik św. Mikołaja znajdujący się
przy głównej drodze, na skraju lasu. Tego typu zabiegi miały na celu odcięcie
ludności polskiej od wierzeń, historii i tradycji.
Podczas
okupacji z użycia wycofano całkowicie język polski zastępując go niemieckim.
Zamknięto polskie szkoły, a dla tej znajdującej się w Wałyczu, czas okupacji
okazał się jednocześnie okresem ostatecznej degradacji. Początkowo z dniem 8
września 1939 roku szkoła została zamknięta, później z biegiem lat pozbawiona
okien, drzwi i elementów drewnianych, które miejscowa ludność po prostu
wykorzystała jako opał. Ostatecznie budynek zawalił się jeszcze przed końcem
wojny. W sąsiedztwie zachowano jedynie kilka większych szkół, do których
uczęszczały dzieci pochodzenia niemieckiego, czyli rodzin, które zamieszkiwały
te tereny przed 1920 rokiem oraz wywodzące się z rodzin „osadników
niemieckich”. Polskie dzieci zostały objęte obowiązkiem nauki szkolnej dopiero
w 1944 roku, jednak wcześniej w prywatnych mieszkaniach odbywały się tajne
lekcje prowadzone przez byłych nauczycieli. Jednym z takich miejsc była stojąca
na granicy Wałycza i Myśliwca leśniczówka. Tutaj odbywały się zajęcia
prowadzone przez nauczycielkę z Myśliwca, Zofię Plewa, na które uczęszczały
dzieci z rodziny Adamczyków i Radeckich z Myśliwca. Zajęcia odbywały się
wieczorami, ponieważ nauczycielka pracowała fizycznie w wałyckiej gorzelni.[4]
Na
przełomie 1940 i 1941 roku w majątku wałyckim nastąpiła zmiana właścicieli.
Starsze małżeństwo zostało przeniesione, a na ich miejsce trafił „wysoko postawiony oficer Wehrmachtu, który
został ranny podczas jednej z bitew i przydzielony do rządzenia tymi terenami”[5]
Po mozolnym badaniu pozostawionej dokumentacji niemieckiej, jako ostatniego
niemieckiego zarządcę majątkiem wałyckim przytacza się człowieka o nazwisku F.
Lange. Z dużym prawdopodobieństwem był to właśnie ten wysoko postawiony oficer, chociaż dla ludności wiejskiej określenie
„wysoko postawiony”, nie musiało wiązać się z ważnym stopniem wojskowym.
Fundamenty figury św. Mikołaja, stojącej na skraju lasu przy drodze w kierunku Golubia-Dobrzynia. (fot z 2007 r.) |
Budynek byłej leśniczówki w Wałyczu (fot. z 2018 r.) |
Majątek
nastawiony był w tym czasie podobnie jak przed wybuchem wojny na produkcję
gorzelnianą. Unowocześniona przez Jerzego Dąmbskiego gorzelnia nadal sprawnie
produkowała spirytus i pod tym kątem dobierano uprawę. Hodowla ograniczyła się
do produkcji mięsnej, z której duża cześć kierowana była na potrzeby wojska.
Lange, jako wojskowy miał znacznie mniejsze pojęcie na temat prowadzenia dużego
gospodarstwa rolnego, toteż jak wspominają mieszkańcy „… pola z roku na rok coraz bardziej były zaniedbane, ponad zboże
wyrastały różne chwasty. Zarządca więc, na polecenie właściciela wysyłał ludzi,
aby te chwasty wyrywać. I tak całymi dniami.”[6]
Dużo ludzi zostało również zatrudnionych do prac związanych z produkcją
spirytusu, gdzie kilkanaście godzin dziennie wykonywano prace za minimalne
wynagrodzenie.
W
kontekście okupacji pojawił się w historii Wałycza bardzo ciekawy wątek –
Hitlerjugend. Była to organizacja młodzieżowa NSDAP, zorganizowana na wzór
paramilitarny, mająca za zadanie wychowanie młodzieży niemieckiej w
nazistowskiej ideologii. Na okupowanych terenach, podobnie jak w całej III Rzeszy powstawały duże ilości ośrodków szkolenia młodych bojówkarzy. Największe
ich natężenie znajdowało się jednak na Śląsku. Zdecydowanie odrzucić należy
tezę, że taki ośrodek funkcjonował we dworku wałyckim. Jednak z uwagi na
zamieszkanie go przez byłego żołnierza Wehrmachtu, nie można całkowicie
wykluczyć, że młodzież niemiecka w Wałyczu odbywała krótkie szkolenia, bądź
spotkania tematyczne.
Życie na
okupowanych terenach charakteryzowało się strachem i lękiem spowodowanym
terrorem rozsiewanym przez niemieckiego agresora. Codzienne wiadomości o
masowych aresztowaniach, wywózkach do obozów koncentracyjnych, ciężką walką o
przetrwanie, przeplatane były nadziejami na wyzwolenie i wiarą w lepszy świat.
Do 1941 roku III Rzesza na polu bitwy odnosiła coraz to nowe sukcesy.
Podbijanie kolejnych państw motywowało Hitlera, a z drugiej strony kładło
niepokój i lęk na jego przeciwników. Przyjąć możemy, że wybuch wojny pomiędzy
III Rzeszą, a Związkiem Radzieckim, niedawnymi sojusznikami oraz agresorami
Polski, stał się momentem kulminacyjnym lat 1939-1945. 22 czerwca 1941 roku
Hitler wypowiedział Stalinowi wojnę i praktycznie z marszu wystąpił zbrojnie
przeciwko ZSRR. Powstał front wschodni, który zaangażował Rzeszę do walki po
obu swoich granicznych stronach. Hitlerowcom bardzo szybko udało się zająć
kolejne regiony kontrolowane przez ZSRR i dopiero przegrana bitwa
stalingradzka, tocząca się w trakcie 1942 i 1943 roku, stanowiła swego rodzaju
przełom. Krótko po tym, armia niemiecka zaczęła przechodzić do defensywy, a
coraz odważniej radzili sobie alianci. Ostatecznie na obu frontach III Rzesza
zmuszona była do wycofywania się.
W 1944
roku Niemcy przygotowywali się do obrony Pomorza Gdańskiego. Ludność Ziemi Chełmińskiej, rejonu Wąbrzeźna zaangażowana została do budowy umocnień
obronnych na linii Drwęcy. Pod koniec 1944 roku tereny te zalała ludność
niemiecka z Prus Wschodnich uciekająca przed wojskami radzieckimi. 12 stycznia
1945 roku Armia Czerwona ruszyła z operacją wiślańsko-odrzańską, której
założeniem było dotarcie do linii Odry. 65 Armia pod dowództwem generała Pawła Batowa, wchodząca w skład 2 Frontu Białoruskiego dotarła na tereny gminy Wąbrzeźno-wieś
24 stycznia 1945 roku.[7]
Miejscowa ludność niemiecka już dwa dni wcześniej rozpoczęła paniczną ucieczkę
na zachód. Na drabiniaste wozy pakowano
siano i cały zgromadzony dobytek, zaprzęgano konie, a członkowie rodzin
wsiadali w pośpiechu. Gospodarzy polskich zabierano jako woźniców i ruszano w
kierunku Grudziądza[8],
który wraz z Chełmnem, Kwidzyniem, Malborkiem i Toruniem wchodził w skład
Strefy Obrony Dolnej Wisły, tzw. B-Stellung.[9]
Po
zdobyciu Brodnicy i Golubia-Dobrzynia oddziały radzieckie rozpoczęły marsz na
Grudziądz, w celu zdobycia przeprawy przez Wisłę. Po południu dotarły do
Niedźwiedzia, gdzie obok Książek stoczyły największą bitwę w regionie
wąbrzeskim z wycofującymi się oddziałami niemieckimi. Następnie czerwonoarmiści
przeszli linię lasu i wkroczyli do Wałycza. Tutaj drobne starcie odbyło się już
na wysokości drogi prowadzącej dzisiaj do Wałyczyka, gdzie zginęli pierwsi w
Wałyczu żołnierze radzieccy[10].
Niewielki oddział niemiecki został osadzony w majątku, a konkretnie w okolicach
gorzelni. Rosjanie ostrzelali budynek, a
Niemcy wycofując się wysadzają kotły ze spirytusem. Rowami zaczyna spływać
spirytus, który nie zdążył się zapalić, a szeregowi żołnierze radzieccy po
zajęciu gorzelni dobierają się do zgromadzonych zapasów. Dwóch z nich topi się
w kadziach. Oficer szybko przywołuje żołnierzy do porządku i ruszają w kierunku
miasta Wąbrzeźna.[11] Tuż po wyjściu z przydworskiego parku
czeka na nich kolejna niespodzianka. Kilkunastu
żołnierzy niemieckich z karabinami maszynowymi i niewielkim działem przeciwpiechotnym
ubezpiecza budynek dworca kolejowego. Operatorzy działa jednak nie byli
najwyższej klasy, ponieważ większość wystrzelonych pocisków nie trafia celu.
Uszkodzeniu ulega jeden z budynków, który przed wojną zajmowany był przez
pracowników majątku. Wielu Rosjan ginie od kul karabinowych na przedpolach
dworca, a gdy na teren przybywają czołgi, dworzec stoi już opuszczony.[12]
Ostatecznie w wyniku zdobycia linii kolejowej Olsztyn-Toruń w miejscowości
Wałycz ginie 24 żołnierzy Armii Czerwonej.[13]
Zostają pochowani w kilku zbiorowych mogiłach na wzniesieniu, niedaleko parku
po przeciwnej stronie drogi. W tym miejscu do czasu przeniesienia zwłok na
cmentarz przy ulicy Mikołaja z Ryńska w 1949 roku znajduje się kilkanaście
krzyży ustawionych ku pamięci poległych. Jeszcze w 1997 roku w tym miejscu
podczas instalowania podziemnych linii telefonicznych natrafiono na zbiorową
mogiłę, w której znajdowały się ciała 7 żołnierzy.
24
stycznia 1945 roku praktycznie bez wystrzału broni zajęte zostaje Wąbrzeźno, a
na początku marca Grudziądz. W lutym i marcu z sukcesem przeprowadzona zostaje
operacja pomorska, mająca na celu rozbicie wojsk niemieckich skoncentrowanych
na Pomorzu. Na początku kwietnia front wschodni dotarł do Odry, co otworzyło
drogę Sowietom na stolicę Niemiec. Również front zachodni sukcesywnie posuwał
się w stronę Berlina. Ostatecznie na obu frontach III Rzesza skapitulowała
odpowiednio 7 i 8 maja 1945 roku, a od 5 czerwca 1945 roku władza w Niemczech
przeszła w ręce głównodowodzących aliantów, tworzących tzw. Sojuszniczą Radę
Kontroli Niemiec.[14]
Tereny rolnicze przy torach kolejowych gdzie w 1997 roku odkopano mogiłę radzieckich żołnierzy (fot. własne - 2007 rok). |
Tym samym
zakończył się najtragiczniejszy okres w dziejach ludzkości. Ogromne straty
materialne przebijały statystyki dotyczące zbrodni aparatu administracyjnego
III Rzeszy. Jeszcze wiele lat później toczyły się procesy hitlerowców
oskarżonych o ludobójstwo. Trudno jest określić pozycję Wałycza w dobie
niemieckiej okupacji. Na pewno sami mieszkańcy odczuli ciężkie jarzmo niewoli
narzuconej przez okupanta. Represje, konfiskaty mienia, aresztowania, ale z
drugiej strony możliwość przetrwania jakiej ludność większych ośrodków po
prostu nie miała. Mieszkańcy pamiętający tamte czasy zgodnie mówią, że Niemcy
traktowali te tereny jak swoje, nawiązując do czasów „krzyżackich” oraz okresu
zaborów pruskich. Gdy jednak spojrzy się w dane dotyczące liczby zamordowanych
lub zaginionych osób, to bardzo ciężko dojrzeć jakiekolwiek jasne światło
tamtego okresu. Czasy wojny bowiem determinowały wszystkie aspekty życia, a
produkcja i hodowla nastawione były przede wszystkim na potrzeby utrzymania
armii. Rok 1945 przyniósł więc długo oczekiwaną ulgę dla wielu pozostałych przy
życiu istnień ludzkich. Jednak czy armię, która 6 lat wcześniej występowała
jako agresor, można było nazwać wyzwolicielem? Odpowiedź na to pytanie
pojawiła się bardzo szybko, bowiem już w roku 1945.
[1] Na
podstawie CZAJA R. (red.), HISTORIA GMINY WĄBRZEŹNO Tom 1, Wąbrzeźno, 2006
[2]
Ibidem
[3] Na
podstawie CZAJA R. (red.), HISTORIA GMINY WĄBRZEŹNO Tom 1, Wąbrzeźno, 2006
[4] Na
podstawie CZAJA R. (red.), HISTORIA GMINY WĄBRZEŹNO Tom 1, Wąbrzeźno, 2006
[5] Na
podstawie wywiadów z mieszkańcami.
[6]
Ibidem
[7] Na
podstawie CZAJA R. (red.), HISTORIA GMINY WĄBRZEŹNO Tom 1, Wąbrzeźno, 2006
[8] Na
podstawie wywiadów z mieszkańcami.
[9] Z.
OTREMBA, Grudziądz. Kronika dziejów miasta, Wydawnictwo Regnum, Gdańsk , 1999
[10] W
2005 roku przy wodociągowaniu tego terenu odkryto grób 1 żołnierza
radzieckiego.
[11] Na
podstawie wywiadów z mieszkańcami.
[12] Na
podstawie wywiadów z mieszkańcami.
[13] Na
podstawie CZAJA R. (red.), HISTORIA GMINY WĄBRZEŹNO Tom 1, Wąbrzeźno, 2006
[14] Martin GILBERT, II Wojna Światowa., Zysk i S-ka, Poznań, 2000
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz