czwartek, 4 kwietnia 2019

Pod niemiecką okupacją (1939-1945)

    14 września 1939 roku tereny Ziemi Chełmińskiej weszły w skład powołanego Okręgu Wojskowego Gdańsk-Prusy Zachodnie zarządzanego przez generała Fritza Waltera Heitza. Wałycz stał się odrębnym sołectwem należącym do gminy Wąbrzeźno-wieś i podlegał komendanturze wojskowej kierowanej przez kapitana Lüdtke. Równocześnie zajęto się tworzeniem administracji cywilnej, odpowiedzialnej za zarządzanie szczeblem powiatowym, konfiskatę majątków ludności polskiej i usuwanie śladów polskości. Zgodnie z dyrektywami Hitlera w dniu 26 października 1939 roku zarząd wojskowy na tym terenie został zlikwidowany, a władzę przejęła administracja cywilna. Pomorze Gdańskie, jako Okręg Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie zostało wcielone do III Rzeszy, a nadzór nad nim jako Gauleiter przejął Albert Forester. Okręg został podzielony na trzy rejencje: bydgoską, gdańską i kwidzyńską, a opisywany obszar należał do tej ostatniej.[1]
Podział okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie na rejencje
    Tuż po zajęciu ziem, niemiecka administracja przystąpiła do likwidacji wszelkich przejawów polskości. Na początku września rozwiązano wszystkie polskie stowarzyszenia i organizacje, w tym również te religijne, a na przełomie września i października przystąpiono do zniemczania nazw miejscowości i usuwania polskich symboli narodowych. Polska nazwa miejscowości Wałycz została przekwalifikowana na Wallitsch, ale w użyciu funkcjonowała jeszcze nazwa Wallisch, spotykana chociażby w Księdze Zmarłych Parafii pw. Szymona i Judy Tadeusza w Wąbrzeźnie z 1944 roku. Wszelkie funkcje społeczne pełnić mogły jedynie osoby pochodzenia niemieckiego. Dotyczyło to również funkcji sołtysa.[2]
    Walka z polską narodowością odbywała się również na płaszczyźnie religijnej. Kler we wrześniu 1939 roku mocno zaangażowany był w wojnę obronną, co dodatkowo rozwścieczyło hitlerowców. Podczas okupacji na zajętych terenach funkcjonowała niemiecka organizacja paramilitarna złożona z mniejszości niemieckiej zamieszkującej te tereny, nosząca nazwę „Selbstschutzu” (niem. Samoobrona). W nocy z dnia 25 na 26 października 1939 roku organizacja ta przeprowadziła akcję polegającą na masowych aresztowaniach księży na terytorium powiatu wąbrzeskiego. Dodatkowo we wsiach zniszczono 149 przydrożnych krzyży i figurek sakralnych.[3] W Wałyczu zniszczeniu uległy krzyż upamiętniający istnienie kościoła wmiejscowości, sakralna figurka postawiona na skraju lasu z okazji szczęśliwegoprzeżycia epidemii cholery w XIX wieku oraz pomnik św. Mikołaja znajdujący się przy głównej drodze, na skraju lasu. Tego typu zabiegi miały na celu odcięcie ludności polskiej od wierzeń, historii i tradycji. 
Fundamenty figury św. Mikołaja, stojącej na skraju lasu przy drodze w kierunku Golubia-Dobrzynia. (fot z 2007 r.)
    Podczas okupacji z użycia wycofano całkowicie język polski zastępując go niemieckim. Zamknięto polskie szkoły, a dla tej znajdującej się w Wałyczu, czas okupacji okazał się jednocześnie okresem ostatecznej degradacji. Początkowo z dniem 8 września 1939 roku szkoła została zamknięta, później z biegiem lat pozbawiona okien, drzwi i elementów drewnianych, które miejscowa ludność po prostu wykorzystała jako opał. Ostatecznie budynek zawalił się jeszcze przed końcem wojny. W sąsiedztwie zachowano jedynie kilka większych szkół, do których uczęszczały dzieci pochodzenia niemieckiego, czyli rodzin, które zamieszkiwały te tereny przed 1920 rokiem oraz wywodzące się z rodzin „osadników niemieckich”. Polskie dzieci zostały objęte obowiązkiem nauki szkolnej dopiero w 1944 roku, jednak wcześniej w prywatnych mieszkaniach odbywały się tajne lekcje prowadzone przez byłych nauczycieli. Jednym z takich miejsc była stojąca na granicy Wałycza i Myśliwca leśniczówka. Tutaj odbywały się zajęcia prowadzone przez nauczycielkę z Myśliwca, Zofię Plewa, na które uczęszczały dzieci z rodziny Adamczyków i Radeckich z Myśliwca. Zajęcia odbywały się wieczorami, ponieważ nauczycielka pracowała fizycznie w wałyckiej gorzelni.[4]
Budynek byłej leśniczówki w Wałyczu (fot. z 2018 r.)
   Na przełomie 1940 i 1941 roku w majątku wałyckim nastąpiła zmiana właścicieli. Starsze małżeństwo zostało przeniesione, a na ich miejsce trafił „wysoko postawiony oficer Wehrmachtu, który został ranny podczas jednej z bitew i przydzielony do rządzenia tymi terenami”[5] Po mozolnym badaniu pozostawionej dokumentacji niemieckiej, jako ostatniego niemieckiego zarządcę majątkiem wałyckim przytacza się człowieka o nazwisku F. Lange. Z dużym prawdopodobieństwem był to właśnie ten wysoko postawiony oficer, chociaż dla ludności wiejskiej określenie „wysoko postawiony”, nie musiało wiązać się z ważnym stopniem wojskowym.
   Majątek nastawiony był w tym czasie podobnie jak przed wybuchem wojny na produkcję gorzelnianą. Unowocześniona przez Jerzego Dąmbskiego gorzelnia nadal sprawnie produkowała spirytus i pod tym kątem dobierano uprawę. Hodowla ograniczyła się do produkcji mięsnej, z której duża cześć kierowana była na potrzeby wojska. Lange, jako wojskowy miał znacznie mniejsze pojęcie na temat prowadzenia dużego gospodarstwa rolnego, toteż jak wspominają mieszkańcy „… pola z roku na rok coraz bardziej były zaniedbane, ponad zboże wyrastały różne chwasty. Zarządca więc, na polecenie właściciela wysyłał ludzi, aby te chwasty wyrywać. I tak całymi dniami.[6] Dużo ludzi zostało również zatrudnionych do prac związanych z produkcją spirytusu, gdzie kilkanaście godzin dziennie wykonywano prace za minimalne wynagrodzenie.
    W kontekście okupacji pojawił się w historii Wałycza bardzo ciekawy wątek – Hitlerjugend. Była to organizacja młodzieżowa NSDAP, zorganizowana na wzór paramilitarny, mająca za zadanie wychowanie młodzieży niemieckiej w nazistowskiej ideologii. Na okupowanych terenach, podobnie jak w całej III Rzeszy powstawały duże ilości ośrodków szkolenia młodych bojówkarzy. Największe ich natężenie znajdowało się jednak na Śląsku. Zdecydowanie odrzucić należy tezę, że taki ośrodek funkcjonował we dworku wałyckim. Jednak z uwagi na zamieszkanie go przez byłego żołnierza Wehrmachtu, nie można całkowicie wykluczyć, że młodzież niemiecka w Wałyczu odbywała krótkie szkolenia, bądź spotkania tematyczne.
    Życie na okupowanych terenach charakteryzowało się strachem i lękiem spowodowanym terrorem rozsiewanym przez niemieckiego agresora. Codzienne wiadomości o masowych aresztowaniach, wywózkach do obozów koncentracyjnych, ciężką walką o przetrwanie, przeplatane były nadziejami na wyzwolenie i wiarą w lepszy świat. Do 1941 roku III Rzesza na polu bitwy odnosiła coraz to nowe sukcesy. Podbijanie kolejnych państw motywowało Hitlera, a z drugiej strony kładło niepokój i lęk na jego przeciwników. Przyjąć możemy, że wybuch wojny pomiędzy III Rzeszą, a Związkiem Radzieckim, niedawnymi sojusznikami oraz agresorami Polski, stał się momentem kulminacyjnym lat 1939-1945. 22 czerwca 1941 roku Hitler wypowiedział Stalinowi wojnę i praktycznie z marszu wystąpił zbrojnie przeciwko ZSRR. Powstał front wschodni, który zaangażował Rzeszę do walki po obu swoich granicznych stronach. Hitlerowcom bardzo szybko udało się zająć kolejne regiony kontrolowane przez ZSRR i dopiero przegrana bitwa stalingradzka, tocząca się w trakcie 1942 i 1943 roku, stanowiła swego rodzaju przełom. Krótko po tym, armia niemiecka zaczęła przechodzić do defensywy, a coraz odważniej radzili sobie alianci. Ostatecznie na obu frontach III Rzesza zmuszona była do wycofywania się.
   W 1944 roku Niemcy przygotowywali się do obrony Pomorza Gdańskiego. Ludność Ziemi Chełmińskiej, rejonu Wąbrzeźna zaangażowana została do budowy umocnień obronnych na linii Drwęcy. Pod koniec 1944 roku tereny te zalała ludność niemiecka z Prus Wschodnich uciekająca przed wojskami radzieckimi. 12 stycznia 1945 roku Armia Czerwona ruszyła z operacją wiślańsko-odrzańską, której założeniem było dotarcie do linii Odry. 65 Armia pod dowództwem generała Pawła Batowa, wchodząca w skład 2 Frontu Białoruskiego dotarła na tereny gminy Wąbrzeźno-wieś 24 stycznia 1945 roku.[7] Miejscowa ludność niemiecka już dwa dni wcześniej rozpoczęła paniczną ucieczkę na zachód. Na drabiniaste wozy pakowano siano i cały zgromadzony dobytek, zaprzęgano konie, a członkowie rodzin wsiadali w pośpiechu. Gospodarzy polskich zabierano jako woźniców i ruszano w kierunku Grudziądza[8], który wraz z Chełmnem, Kwidzyniem, Malborkiem i Toruniem wchodził w skład Strefy Obrony Dolnej Wisły, tzw. B-Stellung.[9]
   Po zdobyciu Brodnicy i Golubia-Dobrzynia oddziały radzieckie rozpoczęły marsz na Grudziądz, w celu zdobycia przeprawy przez Wisłę. Po południu dotarły do Niedźwiedzia, gdzie obok Książek stoczyły największą bitwę w regionie wąbrzeskim z wycofującymi się oddziałami niemieckimi. Następnie czerwonoarmiści przeszli linię lasu i wkroczyli do Wałycza. Tutaj drobne starcie odbyło się już na wysokości drogi prowadzącej dzisiaj do Wałyczyka, gdzie zginęli pierwsi w Wałyczu żołnierze radzieccy[10]. Niewielki oddział niemiecki został osadzony w majątku, a konkretnie w okolicach gorzelni. Rosjanie ostrzelali budynek, a Niemcy wycofując się wysadzają kotły ze spirytusem. Rowami zaczyna spływać spirytus, który nie zdążył się zapalić, a szeregowi żołnierze radzieccy po zajęciu gorzelni dobierają się do zgromadzonych zapasów. Dwóch z nich topi się w kadziach. Oficer szybko przywołuje żołnierzy do porządku i ruszają w kierunku miasta Wąbrzeźna.[11] Tuż po wyjściu z przydworskiego parku czeka na nich kolejna niespodzianka. Kilkunastu żołnierzy niemieckich z karabinami maszynowymi i niewielkim działem przeciwpiechotnym ubezpiecza budynek dworca kolejowego. Operatorzy działa jednak nie byli najwyższej klasy, ponieważ większość wystrzelonych pocisków nie trafia celu. Uszkodzeniu ulega jeden z budynków, który przed wojną zajmowany był przez pracowników majątku. Wielu Rosjan ginie od kul karabinowych na przedpolach dworca, a gdy na teren przybywają czołgi, dworzec stoi już opuszczony.[12] Ostatecznie w wyniku zdobycia linii kolejowej Olsztyn-Toruń w miejscowości Wałycz ginie 24 żołnierzy Armii Czerwonej.[13] Zostają pochowani w kilku zbiorowych mogiłach na wzniesieniu, niedaleko parku po przeciwnej stronie drogi. W tym miejscu do czasu przeniesienia zwłok na cmentarz przy ulicy Mikołaja z Ryńska w 1949 roku znajduje się kilkanaście krzyży ustawionych ku pamięci poległych. Jeszcze w 1997 roku w tym miejscu podczas instalowania podziemnych linii telefonicznych natrafiono na zbiorową mogiłę, w której znajdowały się ciała 7 żołnierzy. 
Tereny rolnicze przy torach kolejowych gdzie w 1997 roku odkopano mogiłę radzieckich żołnierzy (fot. własne - 2007 rok).
   24 stycznia 1945 roku praktycznie bez wystrzału broni zajęte zostaje Wąbrzeźno, a na początku marca Grudziądz. W lutym i marcu z sukcesem przeprowadzona zostaje operacja pomorska, mająca na celu rozbicie wojsk niemieckich skoncentrowanych na Pomorzu. Na początku kwietnia front wschodni dotarł do Odry, co otworzyło drogę Sowietom na stolicę Niemiec. Również front zachodni sukcesywnie posuwał się w stronę Berlina. Ostatecznie na obu frontach III Rzesza skapitulowała odpowiednio 7 i 8 maja 1945 roku, a od 5 czerwca 1945 roku władza w Niemczech przeszła w ręce głównodowodzących aliantów, tworzących tzw. Sojuszniczą Radę Kontroli Niemiec.[14]
   Tym samym zakończył się najtragiczniejszy okres w dziejach ludzkości. Ogromne straty materialne przebijały statystyki dotyczące zbrodni aparatu administracyjnego III Rzeszy. Jeszcze wiele lat później toczyły się procesy hitlerowców oskarżonych o ludobójstwo. Trudno jest określić pozycję Wałycza w dobie niemieckiej okupacji. Na pewno sami mieszkańcy odczuli ciężkie jarzmo niewoli narzuconej przez okupanta. Represje, konfiskaty mienia, aresztowania, ale z drugiej strony możliwość przetrwania jakiej ludność większych ośrodków po prostu nie miała. Mieszkańcy pamiętający tamte czasy zgodnie mówią, że Niemcy traktowali te tereny jak swoje, nawiązując do czasów „krzyżackich” oraz okresu zaborów pruskich. Gdy jednak spojrzy się w dane dotyczące liczby zamordowanych lub zaginionych osób, to bardzo ciężko dojrzeć jakiekolwiek jasne światło tamtego okresu. Czasy wojny bowiem determinowały wszystkie aspekty życia, a produkcja i hodowla nastawione były przede wszystkim na potrzeby utrzymania armii. Rok 1945 przyniósł więc długo oczekiwaną ulgę dla wielu pozostałych przy życiu istnień ludzkich. Jednak czy armię, która 6 lat wcześniej występowała jako agresor, można było nazwać wyzwolicielem? Odpowiedź na to pytanie pojawiła się bardzo szybko, bowiem już w roku 1945.



[1] Na podstawie CZAJA R. (red.), HISTORIA GMINY WĄBRZEŹNO Tom 1, Wąbrzeźno, 2006
[2] Ibidem
[3] Na podstawie CZAJA R. (red.), HISTORIA GMINY WĄBRZEŹNO Tom 1, Wąbrzeźno, 2006
[4] Na podstawie CZAJA R. (red.), HISTORIA GMINY WĄBRZEŹNO Tom 1, Wąbrzeźno, 2006
[5] Na podstawie wywiadów z mieszkańcami.
[6] Ibidem
[7] Na podstawie CZAJA R. (red.), HISTORIA GMINY WĄBRZEŹNO Tom 1, Wąbrzeźno, 2006
[8] Na podstawie wywiadów z mieszkańcami.
[9] Z. OTREMBA, Grudziądz. Kronika dziejów miasta, Wydawnictwo Regnum, Gdańsk , 1999
[10] W 2005 roku przy wodociągowaniu tego terenu odkryto grób 1 żołnierza radzieckiego.
[11] Na podstawie wywiadów z mieszkańcami.
[12] Na podstawie wywiadów z mieszkańcami.
[13] Na podstawie CZAJA R. (red.), HISTORIA GMINY WĄBRZEŹNO Tom 1, Wąbrzeźno, 2006
[14] Martin GILBERT, II Wojna Światowa., Zysk i S-ka, Poznań, 2000

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz